poniedziałek, 20 maja 2013

Emerytury w Polsce, 25% Polaków może nie otrzymać świadczenia !


PRZYSZŁE EMERYTURY POLAKÓW TO TYKAJĄCA BOMBA !

"Gwarancją bezpiecznej emerytury, co ktokolwiek na ten temat powie, jakikolwiek komentator 
czy polityk, jest ZUS i państwo, i dobrze o tym wiemy" - przekonuje premier Donald Tusk. 

Mimo tych zapewnień, Pan Edwarda H. mężczyzna który osiągnął wiek emerytalny, nie otrzyma
emerytury od ZUS. Ten odmówił mu wypłaty emerytury. Powodem był zbyt krótki okres składkowy. 
Pan Edward odprowadzał składki przez 16, a nie 25 lat, jak przewiduje ustawa 
- sprawę opisuje serwis pox.pl oraz serwis wp.pl - cytat poniżej.

Jak argumentował sąd, składki, które płacimy z naszych pensji i odkładamy na emeryturę, 
nie są naszą własnością, tylko daniną publiczną. Oznacza to, że nie podlegają konstytucyjnej 
ochronie i nie można liczyć na ich zwrot. 

Wyrok Sądu Najwyższego wskazuje na to, że osoby, które nie będą wystarczająco długo 
odprowadzać składek do ZUS, mogą pożegnać się z państwową emeryturą. Pewnym 
pocieszeniem pozostałyby wówczas środki zgromadzone w OFE, których status jest 
znacznie bliższy własności prywatnej - to znaczy podlegają dziedziczeniu.

------------

Nowy system daje prawo do emerytury minimalnej osobom, które przepracowały 25 lat 
i odłożyły przez ten czas składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia. 

Grupa, której emerytury będą najwyżej na poziomie minimalnym może wynieść ok 25% 
spośród wszystkich przyszłych emerytów.

Według resortu pracy nawet 20% osób zarejestrowanych w OFE może się znaleźć poza 
systemem emerytalnym.

Spora grupa osób, która nie buduje kapitału emerytalnego w przyszłości może być skazana 
na bardzo niskie emerytury.


Co czwarty oszczędzający w obecnym systemie może mieć problemy z odłożeniem na minimalne świadczenie.

Aż o cztery miliony osób różniła się w 2012 r. liczba członków OFE od liczby faktycznie tam ubezpieczonych rejestrowanych przez ZUS. Na koniec 2012 r. – według danych KNF – członkami funduszy było 15 mln 942 tys. osób. Według ZUS faktycznie ubezpieczonych w OFE było 11 mln 755 tys. 

Znaczna część tych osób może mieć w przyszłości problemy z uzyskaniem nawet minimalnego świadczenia. Obecnie wynosi ono 831 zł. Te cztery miliony to różnica między osobami, które mają założone w OFE konta, a tymi, które faktycznie oszczędzały na emeryturę. 

Kto tworzy grupę nieobecnych? 

– Wszyscy, za których nie są odprowadzane składki, a którzy mają konta. Na pewno bezrobotni, emigranci, renciści, osoby z zagranicy, które kiedyś okresowo pracowały w Polsce – wylicza rzecznik ubezpieczonych prof. Aleksandra Wiktorow.

Warto dodać, że nie chodzi tylko o nieodkładanie w OFE. Dotyczy to wszystkich osób, które są w nowym dwufilarowym systemie, czyli ich oszczędności nie płyną jednocześnie także na konta w ZUS. Nowy system emerytalny zadziałał tu jak termometr, pokazując problem. Teoretycznie to nic dziwnego, mamy gospodarkę rynkową, bezrobocie – więc różnica między zarejestrowanymi kontami osób, za które kiedykolwiek wpłynęły składki, a obecnie płacącymi musi istnieć.

Zastanawia jednak jej skala. – Ta liczba może się różnić, ale trochę mnie dziwi, że jest aż tak duża – wskazuje twórca systemu emerytalnego prof. Marek Góra. Porównaliśmy dane z trzech ostatnich lat i za każdym razem wynik jest podobny: liczba osób ubezpieczonych w ZUS jest o jedną czwartą niższa od liczby otwartych w OFE kont. Ale mimo że proporcja jest podobna, to przynajmniej w części nie dotyczy tych samych osób w kolejnych latach (bo bezrobotni mogą zacząć pracować, tak samo renciści, jeśli wygasną ich uprawnienia lub przejdą na emeryturę itp.). Istotne jest to, że spora część populacji, która powinna oszczędzać w zreformowanym powszechnym systemie emerytalnym, tego nie robi.

– W systemie zdefiniowanej składki ta różnica między ZUS a OFE powinna być jak najniższa, a przeciętny czas przebywania w grupie niepłacącej składek jak najkrótszy. Jeżeli ta różnica jest duża, a czas przebywania w tej grupie długi, to współczuję całemu systemowi w przyszłości – mówi ekonomista dr Bogusław Grabowski.

Nowy system daje prawo do emerytury minimalnej osobom, które przepracowały 25 lat i odłożyły przez ten czas składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Ci, którzy tego nie zrobią, dostaną jeszcze mniej lub nic. Jak duża może być ta grupa, której emerytury będą najwyżej na poziomie minimalnej? Ekonomiści nie chcą mówić o dokładnych wielkościach, bo nieznana jest struktura grupy osób niepłacących składek. Takich informacji nie mają ani ZUS, ani resort pracy. Jednak nieoficjalnie przyznają, że może to dotyczyć jednej piątej, a może nawet jednej czwartej osób, które osiągną wiek emerytalny.

Biedni emeryci, ale budżet chyba jeszcze biedniejszy

Według resortu pracy nawet 20 proc. osób zarejestrowanych w OFE może się znaleźć poza systemem emerytalnym. Duża liczba osób z emeryturą minimalną lub bez prawa do takiego świadczenia może zagrozić stabilności finansów publicznych w przyszłości. Nowy system emerytalny wprowadzony w 1999 r. miał zapewnić, że emerytury zostaną dopasowane do możliwości finansowych państwa. Miało tak się stać dzięki zmniejszeniu stopy zastąpienia, czyli relacji emerytury do pensji. Relatywnie niskie emerytury i kapitałowa część systemu miały zapewnić, że mimo niekorzystnych trendów demograficznych system nie będzie obciążeniem dla finansów publicznych.

Ale jeśli się okaże, że znaczna część przyszłych emerytów nie zarobi na siebie, pojawi się problem ze zbilansowaniem systemu. – Jest spora grupa osób, która nie buduje kapitału emerytalnego, a w przyszłości będzie go potrzebować. Może być ona skazana na bardzo niskie emerytury. Do tego jeśli zapadną decyzje polityczne, przyszłe pokolenia będą skazane na wyższe podatki, by te świadczenia zwiększyć – mówi główny ekonomista Credit Agricole Jakub Borowski. Pojawi się duża liczba osób o niskich świadczeniach, która będzie wywierać presję na rządzących, by je podwyższyć.

– To poważne zagrożenie. Wyjdzie na to, że wprowadziliśmy niezbilansowany system i mamy dwa miliony nędzarzy, z którymi nie wiadomo, co zrobić. Efekty zobaczymy w finansach publicznych, w pieniądzach na pomoc społeczną czy w systemie minimalnej emerytury – dodaje Grabowski. Jego zdaniem rząd powinien odnieść się do tego problemu w trakcie trwającego właśnie przeglądu emerytalnego. Na razie brak dokładnych danych do oceny skali tego zjawiska. Zdaniem resortu pracy warto przeprowadzić duże i dokładne badania karier zawodowych, które to zmierzą. Trudno też wyrokować, jak będzie wyglądał rozkład emerytur w przyszłości.

„Tendencja jest taka, że najniższych świadczeń będzie pewnie więcej w porównaniu z dzisiejszą populacją emerytów, których staże pracy są pochodną pełnego zatrudnienia w poprzednim słusznie minionym ustroju” – napisało ministerstwo w odpowiedzi na nasze pytania. Resort zwrócił uwagę, że po maju 2011 r., gdy weszła w życie korekta reformy, w ZUS założono subkonta dla 12,6 mln osób. „Liczba osób, którym otwarto rachunki w OFE i co do których nie ma jakiejkolwiek pewności, że będą jeszcze kiedykolwiek podlegać polskiemu ubezpieczeniu, przekracza 3,3 mln (20 proc ogółu)” – napisało ministerstwo

Autor: Grzegorz Osiecki, Artykuły z: Dziennik Gazeta Prawna
źródło: http://forsal.pl/artykuly/704492,emerytury_w_polsce_co_czwarta_osoba_moze_nie_otrzymac_minimalnego_swiadczenia.html


____________
Powiązane:

Pieniądze, które odkładasz w ZUS, nie są Twoje !!!

Liczysz na emeryturę z ZUS? Możesz się przeliczyć. Sąd Najwyższy orzekł, że składki emerytalne, które odprowadzamy do państwowego ubezpieczyciela, nie są naszą własnością i nie podlegają konstytucyjnej ochronie własności.

Oznacza to, że rząd może z nimi zrobić mu się podoba. Kwestia składek emerytalnych trafiła do Sądu Najwyższego za sprawą Edwarda H. Mężczyzna osiągnął wiek emerytalny, ale ZUS odmówił mu wypłaty emerytury. Powodem był zbyt krótki okres składkowy. Pan Edward odprowadzał składki przez 16, a nie 25 lat, jak przewiduje ustawa - sprawę opisuje serwis pox.pl.

Niedoszły emeryt odwołał się od tej decyzji, powołując się na Konstytucję RP. Ten najważniejszy w polskim prawie dokument stwierdza (art. 67), że obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego po osiągnięciu wieku emerytalnego. Ustawa o wypłacie emerytur ma tylko precyzować zakres i formy tego zabezpieczenia, ale nie może być sprzeczna z treścią ustawy zasadniczej.

Pan Edward powołał się również na konstytucyjną ochronę własności (art. 64) oraz na art. 410 Kodeksu cywilnego: "Świadczenie jest nienależne, jeżeli (...) podstawa świadczenia odpadła lub zamierzony cel świadczenia nie został osiągnięty".

Niedoszły emeryt argumentował, że ustawa nie może ograniczać prawa do emerytury od okresu składkowego, bo jest to niezgodne z Konstytucją. Jeżeli jednak ZUS nie chce wypłacić emerytury, oznacza to, że cel wpłacania składek nie został osiągnięty i powinny one zostać zwrócone. Pan Edward wyliczył, że należy mu się zwrot 200 tys. zł plus odsetki. 

To nie są nasze pieniądze

Powód przegrał sprawy w kolejnych instancjach sądów. Nie dość, że nie odzyskał żadnych pieniędzy, to jeszcze zasądzono mu do zapłaty 2700 zł kosztów postępowania. Nie pomogła skarga do Sądu Najwyższego, który ostatecznie przyznał rację ZUS.

Jak argumentował sąd, składki, które płacimy z naszych pensji i odkładamy na emeryturę, nie są naszą własnością, tylko daniną publiczną. Oznacza to, że nie podlegają konstytucyjnej ochronie i nie można liczyć na ich zwrot.

Sąd przemówił, sprawa skończona

"Składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzane do funduszu nie są prywatną własnością członka funduszu, a pochodzą z podziału przekazywanej Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych składki na to właśnie ubezpieczenie i przeliczone na jednostki rozrachunkowe stanowią podstawę nabywania przez członka funduszu uprawnień cząstkowych do przyszłej emerytury do czasu nabycia prawa do całości środków zgromadzonych na indywidualnym koncie" - napisał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku.

- Decyzje Sądu Najwyższego są ostateczne, nie podlegają już zaskarżeniu, ale poglądy w nich wyrażone mogą być rozważane pod kątem ich zdolności z Konstytucją - powiedział Wirtualnej Polsce dr Ryszard Piotrowski z Katedry Prawa Konstytucyjnego UW. Zdaniem eksperta taka analiza wymaga jednak czasu i nie można jej dokonywać pobieżnie.

Czy pieniądze przyszłych emerytów są bezpieczne?

Wyrok Sądu Najwyższego wskazuje na to, że osoby, które nie będą wystarczająco długo odprowadzać składek do ZUS, mogą pożegnać się z państwową emeryturą. Pewnym pocieszeniem pozostałyby wówczas środki zgromadzone w OFE, których status jest znacznie bliższy własności prywatnej - to znaczy podlegają dziedziczeniu. Zdaniem rządu jednak to państwo lepiej zadba o nasze emerytury.
- Gwarancją bezpiecznej emerytury, co ktokolwiek na ten temat powie, jakikolwiek komentator czy polityk, jest ZUS i państwo, i dobrze o tym wiemy - przekonuje premier Donald Tusk.

Gdyby wierzyć premierowi, to dokonane niedawno przeniesienie części środków z OFE na subkonta ZUS wydaje się uzasadnione. Z drugiej strony jeżeli środki z OFE zostają przejęte przez ZUS, istnieje obawa, że w przyszłości rząd uzna te pieniądze za swoją własność.

- Za zapisami na subkontach w ZUS nie kryją się żadne aktywa. W tym sensie zapisy te nie różnią się niczym od I filaru w ZUS - mówi prof. Wojciech Otto z wydziału Nauk ekonomicznych UW.

Środki na subkontach ZUS podlegają dziedziczeniu i innym zasadom waloryzacji niż I filar. W środę ogłoszono, że waloryzacja za pierwszy rok wyniosła 6,27 proc., ale zdaniem eksperta to rozwiązanie bardzo różni się od systemu kapitałowego.

- Do poprzedniej obietnicy stu złotych rząd dopisuje kolejne kilka złotych. To jest zasada inflacji obietnic rządu, nie można tu mówić o stopie zwrotu - ocenia prof. Otto.

źródło: http://emerytury.wp.pl/kat,2752,title,Pieniadze-ktore-odkladasz-w-ZUS-nie-sa-twoje,wid,15652371,wiadomosc.html?ticaid=1109d9